Nici liftingujące – powikłania, łączenie z innymi zabiegami, czyli co może pójść nie tak i skąd pacjent ma wiedzieć, że dzieje się coś niepokojącego? Zachęcamy do przeczytania drugiej części rozmowy z doktorem Michałem Rożalskim. Wyszukajcie interesujący Was fragment lub posłuchajcie całego wywiadu – znajdziecie go tutaj, czyli na naszym profilu na Instagramie.
Zachęcamy Was również do obserwowania profilu pana doktora – znajdziecie tam prawdziwe efekty zabiegów, nie przerysowane, bez gry światłem. Realne możliwe do osiągnięcia efekty zabiegów wykonanych przez Pana doktora.
Dr Michał Rożalski: W trakcie zabiegu wiele rzeczy może pójść nie tak, np.:
To wszystko może się zdarzyć, ale są to przypadki naprawdę rzadkie. Jeżeli ktoś przeprowadza dużo tego typu zabiegów, jest sprawdzony, dobrze dobiera pacjentów, to zdarza się to naprawdę bardzo rzadko zdarza. Aby zabieg przebiegł prawidłowo, to musi być spełnionych kilka warunków:
Jeśli są one spełnione, to zazwyczaj wszystko przebiega prawidłowo. Zabieg musi się oczywiście odbyć w sposób jałowy – rękawiczki, obłożenia, wszystkie narzędzia muszą być jałowe, dlatego nie dochodzi do infekcji. Prawie w ogóle nie daję pacjentkom antybiotyku – po zabiegu nić się chowa, tkanka zasklepia, na miejscu wkłucia robi się strupek. Moim zdaniem smarowanie tego punktu jakimś preparatem nie jest potrzebne, chociaż czasem dla spokoju psychicznego pacjentów można dać taki preparat.
Bezpośrednio po możemy używać różnego typu wypełniaczy na bazie kwasu hialuronowego czy tłuszczu – nawet w krótkim odstępie lub połączyć je. Nie zalecam natomiast łączenia nici z wypełniaczami, które są substancjami stymulującymi tkankę. Wtedy zalecam odstęp 2-3 miesięcy pomiędzy zabiegami.
Po ok. 2 tygodniach od zabiegu z użyciem nici można zrobić zabieg laserem frakcyjnym – oczywiście używając na tę okolicę. Tego typu lasery dochodzą nam do wierzchnich warstw skóry właściwej, ale nie przechodzą dalej, więc nie dochodzi do ewentualnego uszkodzenia nici. Innego typu laserów czy radiofrekwencji raczej bym nie robił bezpośrednio nad nićmi. Jak najbardziej można wykonywać pelingi. A przed zabiegiem z użyciem nici liftingujących możemy robić wszystko – jeżeli chodzi o stymulatory, to poczekałbym 2-3 miesięcy. Można też radiofrekwencję, przy czym również zalecam odstęp ok. 3 miesięcy, żeby tkanka rzeczywiście się przebudowała.
Tak naprawdę wirus opryszczki uszkadza komórki naskórka i komórki nerwowe. Nie wolno, kiedy wirus jest aktywny, ale po ok. 7 dniach, kiedy pojawi się strupek i nie ma już sączenia, można. A jeśli opryszczka pojawi się po zabiegu – co jest prawdopodobne, bo uszkadzamy tkankę i możemy wystymulować jej pojawianie się, zażywamy lek na opryszczkę.
Po liftingu chirurgicznym efekt utrzymuje się dłużej, a w trakcie zabiegu możemy bardziej kontrolować uniesienie tkanek. Lifting chirurgiczny jest polecany pacjentom z dużym opadaniem tkanek oraz starszym, ok. 60 r.ż., ale wszystko zależy ostatecznie od konkretnego pacjenta i jego stanu skóry. Jeżeli mamy dużą wiotkość i opadanie skóry, to jak najbardziej lifting. Jest to jednak zabieg bardzo inwazyjny i czas rekonwalescencji jest zdecydowanie dłuższy, nawet do miesiąca.
Wszystko zależy, co chcemy zrobić. Zawsze trzeba zobaczyć, jakie jest opadanie tkanek po liftingu chirurgicznym. Oczywiście można zaimplementować nici, jeśli możemy przewidzieć, że efekt będzie dobry. Nie można powiedzieć na 100% czy lifting, czy nici. Nie wiemy, czy są zrosty. Po roku można troszkę podciągnąć nićmi / wypełniaczem, ale po kilkunastu latach można znowu wykonać lifting chirurgiczny. Wszystko jednak zależy od tego, jak kto wygląda.
Zrosty nie bolą. Mogą się pojawić po wieku zabiegach z medycyny estetycznej – po niciach, kwasach, przeszczepie tłuszczu, terapii Hifu, bo dochodzi do uszkodzenia tkanek. Przy wykonywaniu kolejnych zabiegów może być odczuwalna większa bolesność ze względu na potrzebę rozerwania tkanki w trakcie przechodzenia kaniuli z kwasem hialuronowym czy nicią. Wokół zaimplantowanych nici tworzy się tkanka włóknista, która ma za zadanie już po rozpuszczeniu się nici unoszenie danych tkanek.
Jeżeli mamy braki wypełnienia przyśrodkowego kompartmentu tłuszczowego, który daje objętość policzka w tej okolicy, to bardzo często dochodzi do zapadnięcia się tej okolicy. To typowe wskazanie do wypełnienia kwasem hialuronowym, tłuszczem czy stymulatorami. Nie możemy tego zrobić nićmi – jeżeli będziemy wtedy ciągnąć skórę (nićmi), to może pojawić się zapadnięcie.
Okolica jarzmowa i brak tkanki tłuszczowej – pociągnięcie na niciach spowoduje, że ta tkanka zacznie się załamywać. To też wskazanie do wypełnienia. Jeżeli widzimy, że nici pomogą, ale skóra będzie się zawijać, to najpierw trzeba pomyśleć o wypełnieniu.
Nie można na 100% powiedzieć. Są to zabiegi do troszkę innych rzeczy. Skupmy się na okolicy skroniowej i modnym zabiegu podnoszenia brwi (foxy eyes). To naprawdę trudny do zrobienia zabieg (długotrwały efekt jest również trudny do uzyskania) i często pacjenci maja zapadnięcie w okolicy skroniowej. Tkanka może nam troszkę opadać, ale dzięki wypełnieniu możemy pociągnąć ją do tyłu. Jeżeli foxy eyes utrzyma się pół roku, to jest to naprawdę dobry wynik – dzieje się tak dlatego, żenie do końca mamy gdzie zaczepić nici.
Jeżeli założymy nici na wiotką tkankę, to możemy mieć fajny efekt uniesienia, ale po 2-3 tygodniach tkanka opada. Nićmi możemy pociągnąć, wypełniaczem uwypuklić tkankę. To metody, które nie są zamienne, ale raczej można je łączyć, żeby uzyskać dobre efekty.
Jeżeli mamy ciężką skórę, to lepiej zaimplementować więcej nici haczykowych, żeby siła ciągnięcia była większa i efekt dłużej się utrzymał. Mężczyźni maja zazwyczaj grubszą skórę, ale nie jest przeciwwskazaniem do zabiegu. To też może być dobre, bo nici nie będą jej tak zaginały. Dwie nici są dobre dla tkanki w miarę lekkiej i cienkiej, ale dla tkanki grubej będzie to zdecydowanie za mało.
Jeśli chodzi o nici haczykowe, to lepsze są P(LA/CL). Oczywiście zabiegi są wtedy droższe – efekt jest dłuższy, ale przekłada się to na cenę. Cena zabiegu jest uzależniona od ilości nici. A cena nici zależy od tego z jakiej firmy jest oraz z jakiego materiału została wykonana. Kształtuje się w przedziale od kilkudziesięciu do kilkuset złotych za nić, bez kosztów wykonania zabiegu oczywiście.
Jeżeli mamy duże ilości tłuszczu, to nawet duża ilość nici nie da pożądanego efektu, bo trzeba najpierw wykonać liposukcję. Wszystko zależy od stanu naszej skóry. Zazwyczaj tzw. „chomik” jest z nasilonym fałdem marionetki, który też możemy pociągnąć za pomocą nici, ale niestety jedną nicią nie przejdziemy przez te dwa punkty w celu uniesienia tkanki. Zazwyczaj więc wkładam 2-3 nici w okolicy policzka, w celu uniesienia tzw. chomika.
Jak najbardziej, a nawet trzeba, jeżeli chcemy unieść brwi (foxy eyes). Zaleca się zrobienie okolic kurzych łapek, gładzizny i czoła, żeby trochę unieruchomić tę okolicę. U niektórych pacjentów nie możemy podać botoksu w czoło, bo możemy spowodować opadanie brwi – szczególnie u pacjentów, którzy „ciągną brwi czołem” i już widać u nich zmarszczki na czole. Tydzień przez implantacją nici możemy wtedy zrobić toksynę botulinową, żeby toksyna mogła się równomiernie rozejść, a mięsnie przestały nam się ruszać
Nie jest łatwo uszkodzić nerw twarzowy, ale mamy jedną gałązkę skroniową, która przechodzi do czoła i zdarza się, że np. przy unoszeniu brwi można ją uszkodzić. Wtedy mięsień czołowy przestaje nam działać. Jeśli coś takiego się zrobi, to albo możemy czekać na regenerację (pół roku, rok), albo żeby podnieść tę okolicę, możemy założyć nici.
Czasem też samo znieczulenie spowoduje, że opadnie nam brew, ale to jest chwilowe. Po ok. 2 godzinach przechodzi. Bywa niestety, że trudno jest to odróżnić od typowego uszkodzenia. Jeżeli dochodzi do ograniczenia lub braku ruchomości, która utrzymuje się nawet dzień po zabiegu, to znaczy, że mogło dojść do uszkodzenia mięśnia. Jeśli to się utrzymuje kilka dni, to ja po prostu wyciągam taką nić.
Tak. Hiperkorekcja przechodzi zazwyczaj po ok. 1 tyg., czasem troszeczkę po ponad tygodniu. Jeśli nie, to możemy próbować tę tkankę mechanicznie ułożyć. Nie powinniśmy robić tego sami, lepiej się zgłosić do lekarza. Czasem pacjent bardzo przezywa, że pojawiło się zaciągnięcie – przychodzi na wizytę, a ja dosłownie dotknę to miejsce palcem i już jest wszystko dobrze. Zalecam przyjechać.
No jest to trudne, ale zalecam kontrolowanie!
Może pęknąć. Jeżeli dojdzie do pęknięcia nici, to pacjentka może tego nawet nie czuć, np. jeśli wydarzy się to podczas snu. Może być też słyszalny charakterystyczny trzask, niestety wtedy efekt zabiegu znika. Pod wpływem ruchów twarzy może wtedy dojść do zwinięcia się nici, a pacjentka może czuć tę końcówkę nici. Może się też zwinąć i być bardziej odczuwalna pod skórą jako zgrubienie, może tez palotować. Wtedy taką nić trzeba usunąć szydełkami typowymi dla chirurgii naczyniowej, to zabieg w znieczuleniu. Od razu po tym zabiegu możemy zaimplantować kolejną nić, oczywiście nie w tym samym miejscu. Możemy też poczekać 1-3 tygodnie i zaimplantować kolejną nić.
Najczęściej takich, jakie są na Instagramie. Cudów. Nie zawsze jest to wykonalne. Wszystko zależy od jakości tkanki – u starszych pacjentów ok. 60 r.ż. tkanka łączna jest słabsza i nici nie mają się o co zahaczyć. Efekty zabiegów u takich osób na początku mogą być fajne, ale szybko ustępują. Pacjentki chcą poprawić chomiki, podnieść brwi, zrobić podbródek – to najczęstsze oczekiwania. Oczekują spektakularnych efektów, które nie zawsze mogę spełnić i otwarcie o tym mówię. Zdarza mi się tez odmawiać wykonania zabiegu ze względu na nierealne oczekiwania pacjenta.