Jeśli śledzicie nas na Instagramie, to być może oglądałyście naszą rozmowę z dr Anną Ptasiński. Jeśli nie, czas nadrobić zaległości i obejrzeć lub przeczytają ją tutaj, na naszym blogu. Ten zapis ułatwi Wam powrót do ważnych kwestii, związanych z zabiegiem blefaroplastyki. Dziękujemy Pani doktor za znalezienie czasu i obszerne odpowiedzi na pytania, a Was zachęcamy do lektury!
dr Anna Ptasiński: Tak, to jest główna obawa pacjentek. Powiem tak: szkolenia odbywają się pod moim nadzorem. Zazwyczaj jest tak, że ja wykonuję jedno oko i nadzoruję lekarza, jak wykonuje drugie oko, ale cały czas jestem przy tym zabiegu i jestem w takiej gotowości, żeby chwycić za rękę. Ale spokojnie – to są lekarze specjaliści, albo na końcówce specjalizacji, którzy już operują, mają doświadczenie z powiekami. Wspólnie wykonujemy rysunek, wspólnie robimy cięcie, więc te wszystkie elementy są pod moją kontrolą. Jak wycinamy, to ja robię pierwsze cięcie, żeby pokazać głębokość, na jakiej wycinamy skórę.
Jeżeli widzę, że jeszcze troszkę muszę delikatnie po swojemu poprawić powieki, to jest taki moment w trakcie zabiegu, że jeszcze patrzę i koryguje. Proszę pamiętać, że cała odpowiedzialność na tym szkoleniu, spoczywa na mnie.
Ja jestem głównym operatorem i te powieki muszą wyglądać bardzo ładnie. Jeżeli lekarz szyje, to też pod moim nadzorem zakłada kolejne szwy. Każdy element zabiegu jest kontrolowany. Szwy zdejmuję ja, między 7-10 dobą. I tu taka uwaga, że czasami musimy przedłużyć do 12 dni, zdarzyło się nawet do 14 dni, bo pacjent akurat musiał wyjechać i dopiero po dwóch tygodniach mógł przyjechać na zdjęcie. I tak spotykamy się z naszymi szkoleniowymi pacjentkami, które zostają później pod moją opieką. Cały tryb postępowania jest dokładnie taki sam, jak w przypadku zabiegów komercyjnych, które wykonywałabym sama.
Pielęgnacja pozabiegowe, czyli od momentu ściągnięcia szwów. Trzeba zadbać o skórę w obrębie blizny. Część lekarzy nie zaleca stosowanie czegokolwiek. Ja proponuję stosowanie po 7 dniach żelu silikonowego na blizny – zawsze informuję, że nie mają one rejestracji do powiek, więc jeśli pacjentka pójdzie do apteki i powie „poproszę żel silikonowy na powieki”, to go po prostu nie otrzyma. Małe ilości możemy stosować i te żele silikonowe pomagają w pielęgnacji blizny. Dodatkowo zalecam pacjentkom masowanie blizny, zwłaszcza kącikach wewnętrznych i zewnętrznych, bo tutaj są największe napięcia i największe ryzyko powstania zgrubień w bliźnie. U nas w klinice spotykamy się po 4 tygodniach na kolejnej kontroli i patrzymy, jak wyglądają powieki. Patrzymy pod kątem symetrii – czy powieki po prostu są ładne i patrzymy na bliznę.
Jeżeli są delikatne zgrubienia w bliźnie, to absolutnie się tym nie denerwujemy. Uspokajam pacjentki, że przejściowo tak może być i stosujemy tryb frakcyjny Loktala, żeby wypłycić te blizny.
I dalej masaż, kolejna kontrola po 4 tygodniach i tak spotykamy się do momentu, aż powieki są w pełni wygojone, a blizna jest miękka, swobodna, bez zgrubień. Proszę pamiętać, że często na przebiegu blizny mogą tworzyć się kaszaki, różne zgrubienia i to nie jest duży problem, bo łatwo się je usuwa. Kiedy one powstaną, proszę pacjentkę, żeby się do nas zgłosiła i dalej je obserwujemy lub usuwamy. Te zmiany mogą powstawać w dłuższym okresie od zabiegu, nawet pół roku po. Także w każdej chwili proszę o telefon, umówić się na wizytę i patrzymy, co się dzieje.
Nie często, dlatego, że skóra na powiekach jest dosyć specyficzna, dlatego, że struktura kolagenu jest nieco inna, niż w pozostałych obszarach. Typowe bliznowce, takie jak na plecach, czy po zmianach do wycięcia, nie będą się pojawiały. Natomiast pacjentki często postrzegają blizny, które powstają na powiekach, jako bliznę przerosłą, bliznowce. To nie jest tak do końca. Blizna potrzebuje czas, cały czas po zabiegu od zdjęcia szwów podlega przemianom, cały czas się kształtuje.
Czasami może się zdarzyć, że ta blizna nie do końca spełnia oczekiwania pacjentki. One mają inne postrzeganie blizn, bo wydaje im się, że jak powieki, to nie powinno być śladu po zabiegach. To nie jest tak, ślad będzie.
Wygląd blizny zależy też od własnego potencjału organizmu do gojenia. Są osoby, u których blizny goją się szybko, a są osoby, u których blizna może być nieco spoista, powiedzmy twarda. Wtedy możemy użyć trybu radiofrekwencji w Loktalu, żeby ją powolutku, na kilku sesjach że tak powiem rozbić, żeby była łagodna i jak najmniej napięta.
Dla mnie największym wyzwaniem w tym zabiegu jest osiągnięcie symetrii. To jest naprawdę – może nie trudne, ale ja to rozpatruję jako wyzwanie. Te osoby, które uważają, że plastyka powiek to jest tylko taki zabieg kosmetyczny, nie do końca zdają sobie sprawę z tego, jakie to jest trudne, żeby idealnie zrobić rysunki, wyciąć tę skórę i zszyć ją i jeszcze jeżeli dochodzi nam asymetria brwi lub powiek, którą musimy uwzględnić w tym zabiegu, to naprawdę trzeba z wyobraźnią robić ten zabieg. On nie do końca jest łatwy, oczywisty. Tu naprawdę trzeba się zastanowić, jak mają wyglądać oczy po zabiegu.
Czasem pacjentki mówią: pani doktor, tylko nie chcę takich sowich oczu. Trzeba dobrze wymierzyć, zaznaczyć wszystkie linie i trzymać się najważniejszego punktu odniesienia na powiekach, tj. bruzdy na powiekach górnych.
W tym miejscu musi być zrobione cięcie, żeby przywrócić ten naturalny, piękny kształt oka. Wykonałam kilkaset zabiegów, ale każda pacjentka ma zupełnie inne powieki. Oczywiście holistyczne podejście do pacjenta, jak najbardziej – to jest podstawa naszego działania, natomiast każde powieki są dla mnie wyzwaniem, żeby zrobić je jak najbardziej symetrycznie. To jest odpowiedzialność lekarza.
Powiem tak: pacjentki, które zgłaszają się na plastykę powiek, mówią, że powieki są ciężkie i często wyglądają smutno. I to im przeszkadza. A oczy wydają się smutne, kiedy nadmiar skóry jest zlokalizowany w bocznej części i faktycznie krzywizna oka schodzi nam do dołu. W takim przypadku, w ogóle nigdy nie nadajemy kształtu powieki w kierunku dołu.
Jak ja wykonuję cięcie, to tłumaczę pacjentce, że wykonuję ciecie w bruździe powieki górnej i to jest absolutnie najważniejszy punkt odniesienia. I w tej brudzie idziemy do kącika zewnętrznego. I w tym kąciku zewnętrznym musimy wyprowadzić cięcie poziomo, lekko do góry. W zależności od tego czy pacjentka ma zmarszczki, czy nie, to cięcie możemy ukryć w takiej zmarszczce (tzw. kurze łapki). Natomiast są pacjentki, które ich nie mają i wtedy my musimy ładnie wyprofilować to cięcie. W zależności od oka czasami ono będzie poziome, czasami lekko uniesione w górę, w zależności od budowy oka i od tego, jak układają się te linie napięcia skóry.
Na pewno intuicja, Ona jest najważniejsza, natomiast na formach pojawiają się różne informacje. Fora są świetnym miejscem, gdzie można poznać nazwiska lekarzy, ale proszę nie do końca kierować się super optymistycznymi komentarzami, jak też nie ufać do końca tym bardzo negatywnym. Zawsze będą pacjentki albo trochę niezadowolone z efektu, albo bardzo niezadowolone – i tutaj zależy od lekarza, jak poprowadzi taką pacjentkę. To jest miejsce pozyskania nazwisk lekarzy, ale najlepiej iść na konsultację i poznać go osobiście. Forma, sposób, w jaki rozmawia z pacjentka, jak przedstawia informacje, jak mówi o powikłaniach, jaką proponuje dalej ścieżkę opieki nad pacjentką już po zabiegu, to powinno przekonać pacjentkę.
Są pacjentki, które przychodzą do mnie jako do drugiego czy trzeciego lekarza i mówią, że tu mi się nie podobało, bo pani doktor za szybko mówiła, albo nie miała czasu. Lekarz musi mieć czas, niezależnie od tego czy pracujemy prywatnie, czy w szpitalu, czy na fundusz.
W dzisiejszych czasach jesteśmy zawaleni biurokracją, ale pacjent i rozmowa z nim są najważniejsze. I już na etapie tej pierwszej konsultacji można wiele kwestii wyjaśnić, rozwiać wątpliwości bądź sprowadzić nieco na ziemię zbyt optymistyczną pacjentkę i dokładnie porozmawiać z nią o powikłaniach, bo pacjentki nie zawsze sobie z nich zdają sprawę. Najlepszy jest kontakt z lekarzem – czy to osobisty czy w formie konsultacji on-line, ale musi być tu wzajemna nić porozumienia i zaufanie. Ja też chce poznać swoje pacjentki i też po rozmowie widzę, że pacjentka może nie być gotowa do takiego zabiegu. Oczekiwania są troszkę nierealne i nie pokrywają się z tym, co ja mogę zaoferować. Lekarz nigdy nie może obiecać efektu, natomiast realnie możemy porozmawiać czego oczekiwać. I tak, jak pacjentki rezygnują czasami z lekarza, tak ja czasami rezygnuję z pacjentek, to są pojedyncze osoby, kiedy po rozmowie widzę, że jej wyobrażenia o zabiegu są jak wyjście do kosmetologa na zabieg mało inwazyjny. A to jest operacja. Musi być rozmowa, zaufanie i czas na to, żeby poznać pacjenta i odwrotnie.